Bewertungen
Restaurant bewertenSzkoda, że nie ma już tego miejsca. Serwowali pyszne i obfite śniadania (moja dawna recenzja poniżej). Nie wytrzymali jednak na trudnym rynku gastronomii. Obecnie próbuje tu swoich sił Chłopskie Jadło Kolejna śniadaniowa wizyta w Trzeciej Wazie po dłuższej przerwie, daje podstawy do podtrzymania dotychczasowej czwórkowej oceny. W międzyczasie lokal umocnił swoją pozycję i w sobotnie przedpołudnie nie mogłem już usiąść przy moim ulubionym stoliku przy witrynie, zadowalając się miejscem w środku sali. Dzbanuszek dwufiliżankowy aromatycznej herbaty i szybko podana wyborna jajecznica na kiełbasie, podbita sałatą, kotką masła i ciepłą bułeczką kosztowała mnie niecałe 14 zł. Zapewne można tu cały czas zjeść śniadanie z kawą za 10 zł, ale trzeba sprawdzić w karcie, co dokładnie zawiera taka oferta. Obsługa nadal szybka. Polecam. Można zaparkować rower do holu. Czuję, że niebawem wrócę tu na lunch.
Chętnie goszczę tam na śniadaniu do tego dobrej kawie. Ceny są bardzo przystępne a jedzenie smakuje mi i trafia w moje gusta. Chętnie tam wracam :
Nie zachwyciło ale nie było źle. Duży plus za lokalizację przy samej starówce i miłą panią za ladą : Ciekawe rozłożenie lokalu, wystrój przeciętny.
Naprawde nie wiem czemu nie ma tłumów w tym miejscu. Tanie, pyszne śniadania z widokiem na Krakowskie Przedmieście : do tego francuska muzyka i można zaczynać dzień!
Byłem tu wielokrotnie w różnym towarzystwie, albo sam. Czasem sam na śniadaniu, a niekiedy z sympatyczną damą, lub kumplem na obiedzie, który przeciągał się do wieczora. Podobało nam się wnętrze, milsze od poprzedniego, kiedy tu funkcjonował Lokal Bistro. Może dlatego że przy wysokim suficie i ogromnych wysokich oknach zabytkowego Domu Polonii pogodzono tradycję z nowoczesnością. Z jednej strony wielkie czarno-białe fotogramy starej Warszawy, a z drugiej tło białych ścian i mebli oraz srebrne nowoczesne wiszące lampy. Białe krzesła nakryte obrusami w kratę biało-czerwoną. Tym razem z przyjacielem usiedliśmy na grudniowy lunch. Wybraliśmy dwa zestawy po 22,95 zł. Przyjaciel wybrał zupę krem dyniową, a ja lekko pikantną meksykańską i były świetne. Spośród trzech drugich dań zgodnie wybraliśmy filet troci wędrownej, makaron papardelle, imbir, por, sos śmietanowy, natka pietruszki z czerwonym pieprzem. Danie było obfite, ryba delikatna, dodatki akuratne. Do tego niezły beczkowy pilzner lwówecki za 6,95 i gratisowo litrowa karafka wody. Na deser zamówiliśmy osobno dwa serniki po 15,95 i dwie kawy po złotówce w zestawie. Wszystko ładnie podane, z uśmiechem, fachowo i szybko przez troskliwą panią Sylwię /w kuchni i bufecie pełnili udany dyżur Mariusz i Serafin/. W sumie spędziliśmy przy rozmowie miłe kilka godzin w świetnej, atmosferze. Jedyne co nam przeszkadza to nieznośny szum chyba urządzeń wentylacyjnych, od którego nie da się uciec, bo zmienialiśmy stoliki. Słabe tło muzyczne z nim przegrywało, niestety... To obniża ocenę o cały punkt.